Sieć ma w dzisiejszym świecie wiele znaczeń, ale my używamy jej w najbardziej ludzkim sensie – jako mapy relacji opartych na zaufaniu. Chcemy, aby przedstawicielka osiedlowego klubu seniora mogła bez skrępowania zadzwonić do kuratora z Narodowego Forum Muzyki i zapytać, jak wspólnie ożywić podwórko na Szczepinie. Sieciowanie nie wydarzy się samo; potrzebuje przestrzeni, w której pierwsze „dzień dobry” nie brzmi niezręcznie. Kongres tworzy taką przestrzeń, bo ściąga w jedno miejsce ludzi o różnym doświadczeniu, lecz podobnym ogniu w oczach. Kiedy nazwiesz po imieniu osoby stojące za inicjatywami, przestają być abstrakcyjnymi „interesariuszami”, a stają się sojusznikami. Wtedy łatwiej dzielić się sprzętem, sceną, a czasem również budżetem.
Diagnozowanie problemów bez planu ich rozwiązania przypomina przegląd techniczny, po którym odstawiasz samochód do garażu i zapominasz o usterekch. Dlatego na kongresie skupiamy się na szukaniu propozycji zmian, które można realnie wprowadzić w życie. Współpracując w miksowanych grupach roboczych – złożonych z urzędników, animatorów i mieszkańców – zaproponujemy konkretne kroki, terminy i osoby odpowiedzialne. Interesuje nas zarówno drobiazg, jak usprawnienie systemu rezerwacji sal, jak i szeroka rekomendacja dotycząca długofalowego finansowania kultury. Każda propozycja przejdzie próbę krytycznego myślenia: sprawdzimy, czy jest wykonalna, ile kosztuje i kto może ją nadzorować. Dzięki temu unikniemy zbioru pobożnych życzeń i zyskamy narzędzie do monitorowania postępów.
Jednorazowe wydarzenia są ekscytujące, lecz błysk fajerwerku szybko znika z pamięci. Pragniemy więc zbudować mechanizm ciągłego spotkania: może przybierze on formę społecznej rady kultury, a może otwartych mikro‑kongresów organizowanych co kwartał. Kluczowe jest to, by głosy różnych środowisk spotykały się regularnie i w atmosferze partnerskiej ciekawości. Dialog, którego szukamy, nie polega na zasypywaniu skrzynek mailowych propozycjami, lecz na uczciwym wymienianiu perspektyw przy jednym stole. Tylko tak możemy reagować na zmieniające się potrzeby miasta i wyłapywać szanse rozwoju, zanim zdążą się zdezaktualizować. Stały dialog to także zobowiązanie – jeśli coś obiecamy, musimy pokazać raport z realizacji lub szczerze przyznać, co poszło nie tak. Dzięki temu budujemy wspólną odpowiedzialność, a nie iluzję konsultacji.